#3. Cel – marzenie z datą realizacji
- Home
- /
- Blog
- /
- Zaklinaczki wagi
- /
- #3. Cel – marzenie z datą realizacji
(Niniejszy tekst jest kolejnym jednym z etapów programu redukcji tkanki tłuszczowej “Zaklinaczki Wagi”. Pozostałe części programu znajdziesz na niniejszym blogu. Program należy realizować w kolejności, zgodnie z numerami znajdującymi się w tytułach postów.)
Żeby plan się powiódł, musisz mieć cel
Rozpoczynając ten program na pewno masz jakiś cel. Generalnie zależy Ci na pozbyciu się tkanki tłuszczowej poprzez zdrową dietę, ćwiczenia fizyczne i i zmiany w stylu życia. Tak, to jest główny cel tego programu. Ale każdy uczestnik powinien określić swój własny, konkretny, indywidualny cel, do którego zmierza.
Cel: schudnąć x kilogramów?
Określając cel w postaci liczby kilogramów do zrzucenia przede wszystkim staniesz się niewolniczką cyferek na wadze. A tak zazwyczaj się dzieje kiedy kobieta zaczyna się odchudzać – stosuje dietę, ćwiczy i…. codziennie staje na wadze szukając efektów swoich starań. Kiedy nie widzi zmian na wyświetlaczu wagi, rodzi się frustracja. Gdyby do mierzenia postępów użyła miarki krawieckiej i mierzyła obwody, zauważyłaby, że ciało szczupleje. Kilogramów może nie ubywać, ale obwody maleją.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo przy tej samej objętości, mięśnie ważą więcej niż tkanka tłuszczowa. Dlatego zachęcam, aby większą wagę przywiązywać do pomiaru obwodów niż do ważenia się. W końcu wagi nikt z nas nie ma wypisanej na czole, a objętość ciała widać gołym okiem, nie? 🙂
3-stopniowy system określania celów sylwetkowych
Zamiast liczby kilogramów, spróbuj swój cel określić w inny sposób i podziel go na 3 etapy. Poniżej podam przykład, ale Ty sama zastanów się nad tym, co chcesz osiągnąć i trzymaj się z dala od cyferek!
Powiedzmy, że pierwszym celem będzie “dobrze się czuć w obcisłych jeansach”. Dążąc do tego stanu miej przed oczami tylko te jeansy. Mimo, że nie chcesz na tym poprzestać. Jak już ten cel zostanie osiągnięty, ustal kolejny – np. “dobrze się czuć w jednoczęściowym stroju kąpielowym”. Ostatnim stopniem byłoby w takim razie “z dumą nosić bikini”.
Dzięki takiemu postawieniu sprawy, kilogramy nie mają znaczenia – kogo obchodzi ile ważysz, skoro świetnie wyglądasz w obcisłych jeansach? Satysfakcja gwarantowana 🙂
Plusem takiego 3-stopniowego systemu jest również to, że jeśli już te jeansy zagoszczą w Twojej garderobie, czyli zaliczysz pierwszy etap, zamykasz go. Uznajesz cel za osiągnięty i przygotowujesz się do kolejnego startu, kolejnego celu. Masz poczucie wykonania zadania, możesz być z siebie dumna. Widzisz, że dałaś radę, a więc dostajesz motywacyjnego „kopa”, żeby ruszyć dalej.
Powyższe cele są przykładowe. Twoje mogą być zupełnie inne. Nawet chciałabym abyś miała swoje. Nie musisz ustalać od razu wszystkich trzech. Pomyśl o czymś, co nie jest zbyt odległe i trudne. Niech każdy krok będzie jak najmniejszy się da.
Aha! Nie operuj nigdy rozmiarówką ubrań, chyba że są one jednej marki. Firmy bardzo różnie określają rozmiary i 38 w jednym sklepie, w innym może być 36 albo 40.
Podsumowując, jeżeli masz określony jakiś końcowy cel sylwetkowy, zapomnij o nim na chwilę, chyba że zostało Ci naprawdę niewiele do jego osiągnięcia. Zamiast tego zastanów się jaki mógłby być pierwszy etap tej drogi. Ustal go i myśl tylko o nim. Rób WSZYSTKO, co jest konieczne aby go zrealizować. Kiedy już dotrzesz do tej pierwszej mety zdecyduj czy wziąć udział w kolejnym etapie. Pamiętaj, że teraz Twoim punktem startowym jest meta poprzedniego etapu.
Określ swój cel końcowy i podziel go na 3 etapy tak, aby pierwszy etap był stosunkowo łatwy do osiągnięcia.
Przykłady:
- jeść wzorcowe śniadania, obiady, kolacje
- przebiec kolejno 5, 10, i 15 km
- wykluczyć z diety pszenicę, nabiał i cukier
- ćwiczyć 2x, 3x, 4x tygodniu
- spać minimum 6, 7 i 8h
Jak widzisz cele mogą być różne, nie tylko bezpośrednio sylwetkowe. Jednakże wszystkie powyższe będą miały wpływ na masę ciała.
Do dzieła!
- Określ czego chcesz
- Oszacuj jaką cenę musisz za to zapłacić
- Zabierz się do pracy – czyli zapłać za to, co chcesz …z góry
ILE TO KOSZTUJE?
Jak myślisz, kto decyduje o cenie jaką musisz zapłacić za osiągnięcie celów sylwetkowych?
Pomogę Ci. To nie Ty. To natura. Twoje ciało, Twoja genetyka, Twoja fizjologia – to one decydują o cenie, którą musisz zapłacić. Nie ma promocji, obniżek i wyprzedaży, czyli diet cud i magicznych ćwiczeń. Jeśli myślisz, że możesz negocjować cenę, zaakceptuj nadchodzącą porażkę.
Kiedy będziesz chciała naturze narzucić określoną cenę, ta zaśmieje Ci się w twarz ironicznie mówiąc “powodzenia!”.
Co więcej. Nie dowiesz się ile konkretnie będzie Cię kosztowało osiągnięcie wyznaczonego celu, bo natura ukrywa metkę z ceną. Dopiero jak odbierzesz gotowy “produkt”, czyli sylwetkę Twoich marzeń, będziesz mogła powiedzieć ile wydałaś. Cały proces musi odbywać się metodą prób i błędów, bo nie ma jednego sposobu na wszystkich.
Skupienie się na takich celach likwiduje frustrację z powodu masy ciała. Jej spadek i tak następuje jako skutek uboczny wyznaczonych celów.
Przemyśl cały proces
Wyobraź sobie swój cel. Ten pierwszy. I zadaj sobie pytanie.
Co musiałabym zrobić, żeby osiągnąć swój cel gdybym miała niekończące się pokłady energii i motywacji?
- Zrób listę, tego, co zagwarantuje Ci sukces.
- Zdecyduj, czy jesteś w stanie zapłacić tą cenę.
- Jeśli tak, to bierz się do roboty!
- Jeśli nie możesz zrobić wszystkiego, musisz zacząć się targować z naturą.
W rzeczywistości każdy program odchudzający polega na targowaniu się z naturą. Teraz wiesz, jak bardzo musisz się poświęcić, żeby zdobyć ciało, którego pragniesz.
Jeśli zdecydujesz, że nie wypełnisz wszystkich punktów z listy (np. nie będziesz trenować x razy w tygodniu), musisz iść na kompromis. Jeśli Twoim celem był sześciopak na brzuchu, a z jakichkolwiek powodów nie wypełnisz wszystkich punktów z listy, zaakceptuj po prostu płaski brzuch z lekko zarysowanymi mięśniami prostymi. Czy też zamiast ciała modelki zaakceptuj cel w postaci ciała z okresu studenckiego.
Od czego zacząć?
Zaczynasz zawsze od tego, co jest najbardziej pewne, że zadziała, bo większość z nas ma choć minimalne pojęcie o tym, jak nasze ciało reaguje na zmiany w diecie czy treningu.
Ten program jest właśnie takim uniwersalnym początkiem, najbardziej pewnymi sposobami, które działają zawsze – w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze.
A może jeszcze inaczej?
Najfajniejszym sposobem planowania celów sylwetkowych jest po prostu ich nieustalanie. Zamiast tego ustalasz inne – zdrowie, sprawność i zabawa. Ustal ich tak dużo, żeby nie ma szans na niepozbycie się nadprogramowych kilogramów.
Jakie to mogą być cele?
- wziąć udział w biegu na 5 lub 10 km.
- zapisać się na bieg z przeszkodami (Runmageddon, Spartan Race)
- spróbować po kolei wszystkich rodzajów zajęć fitness
- zdobyć koronę gór polskich
- nauczyć się tańczyć tango
- zapisać się na kurs nurkowania
- przetrwać 30 dni bez cukru
- przez 6 miesięcy nie zjeść nic z pszenicą
- przez rok nie zjeść pączka
Lista może się nie kończyć. Można wymyślić setki takich wyzwań i cieszyć się aktywnym trybem życia. Radość i satysfakcja gwarantowana, a kilogramy zgubisz po drodze. Nie martw się o wagę, sama zobaczysz co się z nią będzie działo.
Spróbuj i tej metody, albo połącz z poprzednią.
Znowu się rozpisałam 🙂 Obiecuję, że nie zawsze tak będzie i większość moich wiadomości będzie mniej obszerna.
Właściwie wszystko co chciałabym, abyś dziś zrobiła jest wypisane powyżej. Potraktuj proszę ten temat poważnie. Uwierz mi, że kiedy masz przed oczami cel, wiesz gdzie iść i docierasz tam szybciej 🙂
Nie masz pomysłu na swój cel?
Pomogę:)
Niech Twoim pierwszym celem będzie…
ZREALIZOWAĆ WSZYSTKIE ZADANIA PROGRAMU ZAKLINACZKI WAGI